Ciężka zimowla, czy przekroczymy 50% strat?
Ano jak na chwilę obecną przekroczyliśmy. Oczywiście wynik finałowy będzie po pierwszym przeglądzie.
Czy straty rzędu 65% są porażką, jak to niektórzy zwolennicy traktowania pszczół jak dojne krowy, chcą mi ogłaszać?
Tymczasem te, co żyją, to żyją i latają.
Co cieszy oko me.
Przezimowały te, co biotechnicznie im zwalczałem warrozę.
Przezimowały też te, co stoją obok nich. Wchodzą jako populacja w siódmy sezon bez zwalczania warrozy na mojej pasiece. A wliczając pasiekę kolegi sprzedawcy, to w trzynasty.
Czy straty rzędu 65% są porażką, jak to niektórzy zwolennicy traktowania pszczół jak dojne krowy, chcą mi ogłaszać?
To na pewno duże załamanie mojej populacji.
Ale zbudowały ją siły natury, bez żadnych kosztów dla mnie. Zacząłem od jednej rodziny. Teraz mam 8. To nie koniec.
A nawet jeśli bym stracił wszystko. To:
- w sensie materialnym nie stracę nic ponad tą jedną rodzinę, którą na początku zakupiłem
- czas spędzony nad selekcją pszczół na samoradzenie uważam za mój czas, wart spędzenia. Bo tak należało postąpić. Należało spróbować.
Komentarze
Prześlij komentarz